ZAMIESZKANA SAMOTNOŚĆ św. Karola de Foucauld
- „Czujemy, że cierpimy, ale nie zawsze czujemy, że kochamy. I to potęguje nasze cierpienie. Wiemy jednak, że chcielibyśmy kochać, a chcieć kochać, to kochać” – św. Karol de Foucauld.
ZAMIESZKANA SAMOTNOŚĆ św. Karola de Foucauld
„Czujemy, że cierpimy, ale nie zawsze czujemy, że kochamy. I to potęguje nasze cierpienie. Wiemy jednak, że chcielibyśmy kochać, a chcieć kochać, to kochać” – św. Karol de Foucauld. To jest przesłanie tej książki: chcieć kochać, to kochać. Bez zbędnego mędrkowania, filozofowania, kluczenia. By przybliżyć Czytelnikom duchowość św. Karola, bp Andrzej Przybylski odwiedził jego najważniejsze „mieszkania”, znajdując w nich sedno „karolowej” miłości. Aleksandra Mieczyńska porozmawiała z małymi siostrami Jezusa: s. Ewą, s. Henią, s. Kasią i s. Mariolą, dzieląc się doświadczeniami tej miłości w życiu codziennym. Chcieć kochać, to kochać – tylko tyle i aż tyle.
Nasz święty brat Karol
Wiemy, jak w życiu ważny jest brat. To jemu możemy bez lęku podać rękę i ufnie dać się poprowadzić do ważnych miejsc i ważnych osób. Święci, choć wydają się tak doskonali, że aż odlegli, tak naprawdę chyba najbardziej chcą być blisko. Nie ma żadnych obaw, że mogą nam zasłonić Boga. Jest dokładnie odwrotnie. Święci chcą nam Boga przybliżyć, poprzez swoją bliskość z Nim chcą nam pokazać Boga bliskiego i miłosiernego. Beatyfikacja czy kanonizacja nie jest więc jakimś przeniesieniem kogoś w niebiańskie orbity, daleko od ziemi i od ludzi. Wierzę mocno, że kiedy Kościół ogłasza kogoś świętym, to czyni go jeszcze bardziej naszym bratem, jeszcze mocniej posyła go do ludzi, aby jak brat prowadził nas przez życie w stronę Boga.
Z pewnością takiej postawy życzyłby sobie brat Karol de Foucauld w obliczu swojej kanonizacji. Ten, który zawsze chciał być ostatnim, jako święty tym bardziej chce iść na końcu, żeby ludzi zagubionych i wypalonych smogiem tego świata prowadzić w czyste słońce niebiańskiej pustyni. Święci nie są próżniakami nieba, ale pracowitymi wysłannikami Boga, którzy za zasłoną tego świata, często w niewidoczny dla nas sposób, wypraszają nieocenione i niezbywalne dary niebios. Brat Karol zawsze będzie naszym bratem. Choćbyśmy nadali mu mnóstwo przywilejów i tytułów, one wszystkie będą dla niego jak słoma wobec pragnienia bycia bratem Boga i naszym bratem. Przez dar jego kanonizacji możemy jedynie nabrać pewności, że brat Karol widzi już dużo więcej i dużo więcej rozumie, dlatego jeszcze bardziej wydoskonalił się jako nasz dojrzalszy brat w wierze. Znowu przypomina nam go Pan Bóg i daje kolejny raz jako swojego tłumacza i przewodnika po ziemskich drogach.
Wiemy przecież, że w swoim świeckim życiu Karol de Foucauld był najpierw cenionym geografem nanoszącym na mapy świata nieodkryte dotąd drogi Afryki i tłumaczem języków plemion, które żyły na peryferiach świata bez możliwości znalezienia zrozumienia i kontaktu z innymi. Jako misjonarz Sahary stał się tym, który przecierał Jezusowi drogi do serc ludzi nieznających Go, który tłumaczył na ich język Boże Słowo, które przecież wypowiedział Bóg również do nich.
Jako kanonizowany święty dalej chce być w rękach Boga jako narzędzie, jako dyskretny przewodnik po autostradach świata, które, mimo że są szersze i bogatsze niż bezkresne drogi pustyni, są często zakorkowane ludzkim pośpiechem, chęcią zysku i przyjemności, pogonią za pierwszymi miejscami w bezmyślnych kolejkach po ziemskie znaczenie. Brat Karol chce być dla nas przewodnikiem i tłumaczem Boga, chce nas zaprowadzić na pustynię naszych miast i sprowokować, żeby iść pod prąd nie tylko świata, ale przede wszystkim nas samych, naszych niezdrowych ambicji, wygórowanych i nierealnych planów, wewnętrznych wojen, które zamiast dawać szczęście i pokój, przynoszą wypalenie i depresję. Jego ubóstwo i prostota, a przede wszystkim jego braterska relacja z Jezusem i wszystkimi ludźmi świata są drogowskazami jego świętego życia. Oglądane z ziemskiej perspektywy wydają się być zbyt radykalne, surowe, za bardzo wymagające, a co ciekawe, również zbyt proste i zbyt ubogie, ale z perspektywy nieba stają się kluczem do pokoju serca i braterskiej miłości między ludźmi.
Pozwólmy się poprowadzić przez kilka najważniejszych śladów duchowej drogi brata Karola. Skoro ta droga przeprowadziła go przez pustynię świata do pełnego spełnienia i szczęścia w chwale nieba, niech się też stanie inspiracją dla naszej drogi w tę samą stronę.